Nareszcie nastało lato, piątkowy wieczór, a ja jestem prawdopodobnie jedyną absolwentką tłoczącą się w swoim pokoju. Oczywiście, miałam na myśli to, że jako jedyna siedzę w swoim pokoju wpatrując się w ścianę, kiedy reszta moich rówieśników jest prawdopodobnie pijana. Przez kilka minut, zajęłam się oglądaniem telewizji, lecz nie mogłam znaleźć nic ciekawego. Tradycyjnie sprawdziłam swój telefon, mając nadzieję, że ktoś zadzwonił i gdzieś mnie zaprosił. Dźwięk dzwonka mojej komórki natychmiast odrzucił mnie od myśli, a ja podskoczyłam, aby odebrać.
- Halo?
- Blair, błagam, nie mów, że jesteś w swoim pokoju nic nie robiąc.
- Co? Jak ty-Jesteś tutaj? - Rzuciłam się do okna, nie widząc nikogo w pobliżu.
- Nieważne. Ważne jest to, że zabieram cię z twojego kiepskiego pokoju na wyścigi samochodowe. Skończyłyśmy liceum, B*. Nadszedł czas, aby się zabawić.
Westchnęłam - Carter, wiesz, że mój ojciec nigdy nie pozwoliłby mi na to. I wiesz, że Logan czasami uczestniczy w wyścigach i jeśli mnie zobaczy, skopie mój tyłek.
Logan był moim starszym bratem. Odkąd moi rodzice rozwiedli się, naprawdę mnie chronił. To doprawdy miłe, lecz czasami staje się irytujące.
- Oh, daj spokój, Blair. Jest lato, a ty nie robisz nic, oprócz spędzania nocy w swoim pokoju? Proszę, chodź, proszę, proszę, proszę-
Westchnęłam ciężko, przerywając jej - Dobrze. Ale tylko na chwilę.
- Cholera, tak! Jestem na zewnątrz, przygotuj się. I upewnij, czy założyłaś coś gorącego.
- Tak, tak - Wywróciłam oczami, odkładając słuchawkę. Westchnęłam, a następnie podeszłam do szafy, wybierając nocny strój. Chwyciłam szorty i brązową koszulkę, na której znajdowało się kilka dziur. Postawiłam swoje stopy w parze bojówek, kończąc swój ubiór. Na swojej twarzy posiadałam już makijaż, a moje włosy pozostawiłam w naturalnym wyglądzie. Z mieszaniną podekscytowania i jednocześnie nerwów, zeszłam po schodach, dostrzegając swojego tatę siedzącego w salonie i skaczącego po kanałach.
Posłał mi ciekawskie spojrzenie - Gdzie wybierasz się o tej porze?
Cholera. Zapomniałam, że musiałam przejść obok swojego ojca. Doprawdy nigdy się nie wymykałam, a wymyślanie wymówki było trudniejsze niż myślałam.
- U-um...Chcę spędzić trochę czasu z Carter. Żadnego alkoholu, nie martw się - W jakimś stopniu było to prawdą. Wychodziłam z Carter.
Skinął głową, prawdopodobnie nie wierząc mi, lecz zarazem nie okazując oznak swojej dezaprobaty. Mój ojciec był świetny w ukrywaniu emocji - Uważaj i trzymaj telefon przy sobie.
Usłyszałam dźwięk klaksonu pochodzącego z samochodu Carter, przez co włosy na moich rękach natychmiast podniosły się. Był to pierwszy raz kiedy okłamałam swojego tatę odkąd mama nas opuściła.
Podeszłam do niego i niechlujnie pocałowałam jego policzek - Do zobaczenia później, tato - I bez mówienia czegokolwiek, opuściłam dom.
- Trwało to zbyt długo, chcesz przegapić wyścig? - prychnęła Carter, a następnie schowała za ucho kosmyk swoich platynowych włosów.
Postanowiłam to zignorować, biorąc pod uwagę ilość węzłów tworzących się w moim żołądku. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałam była kłótnia z Carter. Tak czy inaczej, już wygrała.
Droga do celu wydawała się trwać wieczność. Znajdowałyśmy się w niebezpiecznej części Manhattanu. Czułam się tak niekomfortowo, patrząc na skąpo ubrane dziewczyny i umięśnionych facetów z tatuażami, którzy niedawno opuścili więzienie. Spojrzałam na strój, który posiadałam na sobie, a następnie na Carter wyglądającą jakby przebywała tutaj codziennie.
- Ile razy byłaś na tego typu rzeczach? - zapytałam drżącym głosem, kiedy zatrzymałyśmy się w pobliżu kilku innych samochodów.
- Raz...dwa...być może dziesięć lub jedenaście razy.
- Carter - Patrzyłam, jak umięśniony mężczyzna z kilkoma pasmami włosów na swojej brodzie podchodzi do nas z obrzydliwym uśmiechem.
- Siostro, pokochasz to, chodź! - Wyskoczyła z samochodu, a ja zaczęłam pośpiesznie podążać za nią. Światła uliczne świeciły jasno przed różnokolorowymi samochodami umieszczonymi w innym rogu ulicy. W oddali, usłyszałam wybuch głośnej muzyki.
- Cóż, Carter, nie żartowałaś mówiąc o skąpych strojach, przyznaję - Rozejrzałam się, gdy przemierzałyśmy tłum ludzi.
Carter zachichotała, machając do niektórych z nich - Zwyczajnie dobrze się baw, w porządku? Nikt nikogo tutaj nie rani, wszystko jest dobrą zabawą - Jej głowa niespodziewanie odwróciła się dostrzegając blondyna w koszulce ukazującej mięśnie. Zawsze wiedziała, kiedy w pobliżu znajdował się gorący facet.
- Bardzo dobrą zabawą... - Uśmiechnęła się, a ja obserwowałam jak jej kocie oczy zwężają się. O Panie, lwica ma zamiar zaatakować. Chwyciłam jej rękę.
- Nawet nie myśl, aby zostawić mnie tutaj samą.
Skrzywiła się, a następnie wyrwała swoją rękę z dala od mojej.
- Co tutaj robisz? Siadasz, pijesz piwo, obściskujesz się na maskach drogich samochodów, a bębenki w twoich uszach pękają? - zapytałam.
- Nie zupełnie - Usłyszałam zachrypnięty głos za naszymi plecami, przez co niemal podskoczyłam. Odwróciłam swoje ciało, a mój oddech zatrzymał się, gdy moje serce zaczęło przyśpieszać. Był prawdopodobnie najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek ujrzałam. Jego włosy były ciemne, ciemnobrązowe, a ich przód był postawiony na żel. Wyglądały tak miękko, a ja nie miałam ochoty zrobić niczego innego, oprócz dotarcia do nich i dotknięcia ich.
Mój wzrok wpatrywał się w jego twarz. Oczy, które posiadał były tak bardzo delikatne, jasnobrązowe i niemal idealnie kontrastowały z ciemnymi włosami. Jego usta były różowe; rozprzestrzenione w seksownym uśmiechu i wyglądały na pulchne. Założę się, że świetnie całuje. Czułam swoje nagrzewające się policzki, gdy odwróciłam wzrok. Miał na sobie jasnoniebieską dżinsową kurtkę nie posiadającą rękawów, a także koszulkę, która eksponowała jego mięśnie i tatuaże. Mocno zacisnęłam wargi, aby nie zacząć się ślinić.
Usłyszałam chichot wychodzący z jego ust - To twój pierwszy wyścig?
- To aż tak widoczne? - Nieśmiało spojrzałam na niego i drapiąc swoje ramię, nerwowo skrzyżowałam nogi; mój odruch, kiedy się denerwuję.
Pochylił się nade mną - Twoja twarz krzyczy "świeży towar", kochanie.
Spojrzałam na niego, kiedy przedstawił mi kolejny oszałamiający uśmiech. Także przeniósł swój wzrok na moje oczy, a ja poczułam jak moje kolana uginają się, lecz trzymałam równowagę.
- Masz piękne oczy - powiedział cicho.
Zamrugałam kilka razy i spuściłam wzrok, chowając kosmyk włosów za ucho - D-dzięki.
- Tak niebieskie... - wymamrotał do siebie. Po kilku minutach wpatrywania się we mnie, odsunął się, a ja mogłam ponownie zacząć oddychać.
- Więc jesteś tutaj sama? Dość odważne - powiedziało tajemnicze ciacho, wsuwając w kieszenie ręce pokryte rękawiczkami, poprzez niemal niekomfortową sytuację.
- Nie, jestem tutaj z - Odwróciłam się w stronę pustej przestrzeni, w której znajdowała się niedawno Carter. Cholera, Carter.
- Myślę, że jestem sama - zadrwiłam.
Tajemnicze ciacho ponownie zachichotało, a ja niemal upadłam przed nim na kolana - Cóż, dobrze, że cię znalazłem, prawda? - powiedział poważnym głosem. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, usłyszałam znajomy męski głos.
- Siema, Bieber! Twój samochód jest już gotowy, drugi raz tego nie zrobię! - krzyknął Logan, idąc poprzez drogę.
- O, cholera - szepnęłam pod nosem i schowałam głowę, spuszczając ją w dół.
- Tak, już idę, stary! - "Bieber" spojrzał na mnie.
- Cóż, to było świetne spotkanie, Bieber, ale - Przerwał mi jego kwitnący uśmiech.
- Bieber to moje nazwisko, mów mi Justin - Uśmiechnął się.
- Dobrze, Justin, było to wspaniałe spotkanie, ale muszę iść - Zrobiłam krok w stronę wolności, ale ręka Justina rzuciła się w moją stronę, łapiąc mój nadgarstek.
- Czy mogę przynajmniej poznać twoje imię?
- Justin, chodźmy!
Słyszałam głos Logana coraz bliżej, przez co wpadłam w panikę - Słuchaj, naprawdę muszę iść! - jęknęłam i wyrwałam się z jego uścisku, kierując się w stronę toru, na którym znajdowała się Carter z grupą osób.
- Carter, musimy iść, Logan jest tutaj i prawie mnie zobaczył! - Potrząsnęłam jej ramieniem, ignorując spojrzenia innych.
- Nie, musimy zostać na wyścigu, proszę - skrzywiła się Carter. - Zostaniemy z dala od Logana, obiecuję - Moje ręce opadły, a następnie spojrzałam w miejsce, w którym znajdował się Justin i Logan rozmawiając na przeciwko samochodu z czarnymi felgami. Cóż, auto definitywnie należało do Justina.
- W dodatku - Carter skrzyżowała ramiona i oparła się na samochodzie. - Widziałam, jak flirtowałaś z Panem Bieberem - Moje policzki ponownie zaczęły się nagrzewać, kiedy już zaczęłam myśleć, że się uspokoiłam.
- Cóż... - Podrapałam swoje ramię.
- Bądź ostrożna. Słyszałam, że jest świetny w bawieniu się dziewczynami - Zmrużyła oczy. - Mówiłam - Ponownie spojrzałam na Justina, dostrzegając wysoką blondynkę w krótkich spodenkach i zawiązanej koszuli ukazującej jej brzuch w ramionach Justina. Gdy pochyliła się, szepcząc do jego ucha, przygryzł wargę i opuścił ręce, ściskając jej tyłek.
Natychmiast poczułam moje zatrzymujące się serce. Był tak miły i flirtował ze mną, a w międzyczasie miał dziewczynę. Dupek.
- Nie daj się nabrać, B. Piper jest dla niego nikim, tylko zabawką do pieprzenia - powiedziała nonszalancko Carter.
- Co więcej. Spójrz na sposób w jaki ją dotyka tuż po rozmowie ze mną. "Posiadasz piękne oczy, tak niebieskie" - dokonałam swojej najlepszej imitacji jego zachrypniętego głosu.
Carter pokręciła głową - Cóż, teraz o wszystkim wiemy, prawda?
Zacisnęłam mocno zęby i sztywno skinęłam głową. Byłam jedną z osób, które długo nie posiadały urazy, ale uwierzcie mi, ten facet był oficjalnie numerem jeden na liście ludzi, do których miałam pretensję.
- Chodź, zaraz się zacznie - Carter pociągnęła mnie w kierunku ogromnego tłumu obok toru, gdzie Logan nie będzie mógł nas dostrzec. Wszystkie samochody były ustawione w rzędzie i niemal każdy z nich posiadał dziewczynę pochylającą się nad ich oknem. Wydobyłam z siebie stłumione warknięcie, kiedy ponownie ujrzałam Piper i Justina. Gdy wsiadł do czarnego auta, chwyciła jego szyję i podarowała mu mocny pocałunek.
Wywróciłam oczami.
Łysogłowy mężczyzna stanął przed hałaśliwymi pojazdami - W porządku, ludzie, nie będzie to wyścig bez dziewczyny z flagą. Bieber, dzisiaj ty wybierasz.
Rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się nad tym kogo wybierze. Mała część mnie posiadała nadzieję, że będę to ja, lecz druga część mnie wiedziała, że weźmie "Drobną Pannę Piękną Blondynkę". Zarzuciła włosami i ruszyła do przodu, jakby wiedziała, że wybór padnie na nią.
Justin spojrzał dookoła, jakby z szczególnością kogoś szukał. Z ciekawością, wodziłam wzrokiem za jego oczami, aż w końcu zatrzymały się na mnie. Krew w moim ciele zaczęła niespodziewanie wrzeć. Na jego twarzy ponownie rozprzestrzenił się uśmiech.
- Blue** - powiedział bezgłośnie, a ja rozszerzyłam oczy. Nie, nie zrobił tego.
- Ona, tam jest - powiedział, wskazując na mnie. Moją pierwszą myślą było to, że Logan mnie zobaczy. Zaczęłam zastanawiać się nad ucieczką, lecz podszedł do mnie łysogłowy mężczyzna pomagając mi przedostać się poprzez tłum. Spojrzałam na Piper, która była zszokowana równie jak ja. Mój wzrok napotkał jej, dostrzegając palący się ogień w zielonych oczach.
Cholera.
- Hej, mała damo.
- Ładne nogi, kochanie!
- Cholera, ten tyłek, skarbie...
Próbowałam odciąć się od tłumu, a także ich obrzydliwych komentarzy, które zostały rzucone w moją stronę, gdy podążałam w stronę toru. Łysy mężczyzna uśmiechnął się - Jak masz na imię?
Spojrzałam na Justina, a on z zadowoleniem postukał w kierownicę, przyglądając się mi uważnie. Kątem oka, niemal dostrzegałam dym emitujący z uszu Logana, lecz nie odwróciłam się całkowicie w jego kierunku.
Podwójne gówno.
Przełknęłam - Blue.
- Słodkie imię, laleczko - powiedział mężczyzna. - Czy jesteś gotowa?
Niepewnie skinęłam głową, kiedy wręczył mi dwie flagi. Stanęłam pomiędzy samochodem Justina - Uh, jesteście gotowi? - Trzymałam flagi w górze. Równocześnie ryknęły silniki wszystkich pojazdów, a ja niemal podskoczyłam.
- Przygotujcie się...
- Poczekaj! Mogę otrzymać pocałunek na szczęście od dziewczyny, którą wybrałem? - Justin uśmiechnął się do mnie. Wybuchły zatłoczone okrzyki, a ja posłałam Justinowi gniewne spojrzenie.
Cóż. Oboje możemy grać w tą grę.
Pochyliłam się nad jego oknem, obserwując jak powoli oblizuje wargi. Z oporem przysunęłam swoje usta do jego i pochyliłam głowę, składając subtelny pocałunek na jego policzku.
Z wolna wyprostowałam się i odsunęłam, dostrzegając wściekłego Justina rażącego mnie wzrokiem i jego usta otwarte w całkowitym szoku - Co to, kurwa, było? Wzruszyłam ramionami i wróciłam na swoje stanowisko.
- Wykręciła cię, stary! - zachichotał jeden z kierowców i niespodziewanie poczułam się pewniej.
Justin zacisnął szczękę i skupił wzrok na drodze, wyginając palce na kierownicy. Nie czuję się pewnie robiąc to.
- Na miejsca! - Podniosłam flagi.
- Przygotujcie się...Start! - Opuściłam flagi w dół, a samochody wystartowały pozostawiając mnie w chmurze dymu.
*B - Prawdopodobnie domyśliliście się, że Carter nazywa Blair w ten sposób, ponieważ to skrót od jej imienia.
**Blue - Justin nazwał Blair "Blue", ponieważ jak wiecie ma niebieskie oczy, a on niestety nie znał jej imienia.
Więc mamy pierwszy rozdział, a ja jestem ogromnie podekscytowana. Jestem pewna, że również polubicie to opowiadanie.
Rozdziały będą pojawiać się co 2-3 dni i oczywiście jak zawsze możecie wszystkie pytania kierować na mojego aska. Jeśli chcecie, abym informowała was o nowych rozdziałach to zapraszam do zakładki "Informowani". Do następnego rozdziału, kochani!